Hej, siema, serwus! Muszę się wam wyżalić i poprosić o radę w sprawie dziewczyny z mojej klasy. Przez pierwsze 5,5 roku naszej wspólnej przygody byliśmy BFF, ale coś się zmieniło – i to drastycznie. Od momentu, kiedy się w niej zakochałem (szybki reasearch dokładnie 308 dni temu, oj, zleciało xd), zauważyłem, że nasze relacje trochę się pogmatwały. Na początku wyglądało to tak – pamiętam parę dialogów: „Ej, Ksawery, która godzina, bo nie widzę na tablicy?” – ona „11:46 (chyba serio)” – ja A teraz wygląda to mniej więcej tak: „Ej, weź nas nie uderz w trakcie skoku” (rozkładają się na rampy na skateparku) – ona „Ehhhehehhehhhhe, kurde gorąco mi” – ja I poprostu… nie jestem w stanie normalnie z nią gadać. Do tego widzę, że zadaje się z moimi wrogami – taki jeden chłopak, który kiedyś obraził się, gdy żartowałem i ją odprowadzałem na lokalne miejsce spotkań. Od tamtej pory trochę podkablowała i sytuacja zrobiła się dziwna. Więc co mam zrobić, żeby: - Nie jąkać się przy niej? - Nie wyglądać jak zakochany idiota? - Pokazać jej, że zmieniłem się na lepsze? Chcę, żeby nasze rozmowy były normalne, lekkie i spoko, a nie stresujące. Nie chcę, żeby czuła, że jestem cały czas zakochany, ale jednocześnie chcę, żeby zauważyła, że się staram i coś się zmieniło. p.s jak ją widzę na mieście to mam 140 BPM (sprawdzałem xD)